Varzasca Dam, Lavertezzo, Locarno

Siedząc w samochodzie dosłownie zalewanym przez deszcz zrozumieliśmy, że nie ma sensu dalej realizować planu wycieczki w oparciu o samo Jezioro Como. Ustaliliśmy, że ostatecznym i końcowym punktem dzisiejszej wycieczki będzie szwajcarskie miasto Locarno nad jeziorem Maggiore. Skierowaliśmy się do niego przez malowniczą dolinę Verzasca.

Pierwszą z atrakcji na tej drodze miała być 220m tama na terytorium Szwajcarii wykorzystana przez scenarzystów ,,Goldeneye" z Jamesem Bondem. Niedaleko niej są przygotowane miejsca parkingowe. W chwili kiedy dotarliśmy w pobliże tamy wszystkie niestety były zajęte (co potwierdza popularność tego miejsca?), więc do samej tamy czekał nas kilkuminutowy spacer. Ta niedogodność jednak została wynagrodzona z nawiązką. Sama tama prezentuje się ze względu na swoją wysokość bardzo majestatycznie ale i zarazem groźnie. Osoby z lękiem wysokości raczej będą miały spore opory przed zbliżeniem się do jej krawędzi i popatrzeniem w dół. Jest jednak na co patrzeć, gdyż sama odległość od podstawy tamy robi naprawdę wrażenie a widoki na obie jej strony  są niezapomniane.








Kiedy spacerowaliśmy tamą byliśmy świadkami kilku skoków bungee, bowiem taka właśnie atrakcja na środku tego obiektu się znajduje. Kilku skoków gdyż część z chętnych stojąc już na platformie  i patrząc w przepaść ze skoków najzwyczajniej zrezygnowała. Wszyscy, którzy jednak znajdowali się już na podeście i byli obwiązani liną dostawali od zebranych brawa. Jako obserwator tych kilku skoków muszę powiedzieć, że moment oderwania się skoczków od platformy i początek swobodnego spadku w 220m przepaść powoduje chwilowe szaleństwo błędnika i zawroty głowy. Każdemu skokowi towarzyszył krzyk lecących w dół wzmacniany echem odbijającym się od tamy. Można dywagować na temat uroku miejsca ale widok tych skoków na pewno jest niezapomniany. Z tego co wyczytaliśmy na taki skok trzeba się wcześniej zapisać i kosztuje on 250 franków.






W kolejnym etapie wycieczki dotarliśmy do miejscowości Lavertezzo w Szwajcarii, w której znajduje się m.in. kamienny most z XVII w wraz z bardzo nietypowymi i ciekawymi formacjami skalnymi. Po moście, który należy zaznaczyć jest bardzo wąski a kamienne barierki są niskie można przejść i zatrzymać się na chwilę by zrobić zdjęcia. Trzeba jednak pamiętać, że głupota ludzka nie zna granic i należy uważać na poczynania innych osób. Byliśmy świadkami jak grupa podrostków po prostu przebiegła przez ten most a w momencie spotkania się z nami na jego środku z okrzykiem ,,Living on the edge!" ominęła nas skacząc na barierę mostu.








Przechodząc przez most od strony głównej drogi można pospacerować wzdłuż koryta rzeki po tych nietypowo wyglądających skałach, które mnie osobiści przypominały gargantuiczne otoczaki. Nie brakuje też amatorów kąpieli w bardzo zimnej wodzie, a także skoków do niej ze skał oraz z samego mostu.







Około siedemnastej dotarliśmy do Locarno. Z różnego rodzaju źródeł wiedzieliśmy o tym mieście, że pachnie jaśminem, figami, kameliami, kawą, wodą z jeziora. To ostatnie możemy potwierdzić lecz nie jest to zapach, który czasami unosi się nad np. Wenecją. Akwen wodny jest na tyle duży, że daje uczucie przyjemnej bryzy. Nad miastem góruje świątynia Chiesa Madonne del Sessa. Jest to miejsce kultu maryjnego,  tutaj w 1480 franciszkaninowi Bartolomeo ukazała się Matka Boska. Na pewno można także zobaczyć Piazza Grande i zamek Viscontich oraz pospacerować promenadą Lungolago Giuseppe Motta wzdłuż brzegu jeziora Maggiore.










W miesiącu sierpniu w mieście odbywa się festiwal filmowy, do którego przygotowania mieliśmy okazję zobaczyć.









Do Stressy dotarliśmy późnym wieczorem. Nie do końca wypełniliśmy nasz pierwotny plan turystyczny, jednakże nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i ostatecznie byliśmy bardzo zadowoleni z tej wycieczki.
W planach przed udaniem się do Wiednia mieliśmy już tylko jeden punkt w samej Stresie ledwo wspominany przez przewodniki, który jednak bardzo nas zaskoczył, ale o tym napiszę później.

Komentarze

  1. Aż chciałoby się ruszyć z domu i pojechać gdzieś pozwiedzać

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

macOS Catalina nie taki dobry?

Tragedia w miejscowości Stresa we Włoszech - runęła kolejka linowa na szczyt Monte Mottarone.

Jak ulepszyć szybko i samemu iMac’a czyli o przejściu na dysk SSD