Villa del Balbianello

Piątego dnia zaplanowaliśmy dalszą wycieczkę nad Jezioro Como. Jest ono oddalone od Stresy o około 100 km. Como to trzecie co do wielkości jezioro we Włoszech, mające kształt odwróconej litery Y. Jego maksymalna głębokość to 425 m (dla porównania w Polsce najgłębsza jest Hańcza - 113 m) co czyni je najgłębszym jeziorem Alp. Miejscowości położone nad jeziorem, które są interesujące turystycznie to m.in. : ComoNessoLennoMenaggioBellagio. W każdej z niej jest coś ciekawego do zobaczenia. Uważa się jednak, że najpiękniejszym miejscem nad Jeziorem Como jest Villa del Balbianello. W tym miejscu kręcono niektóre sceny do filmów takich jak ,,Casino Royal" z Jamesem Bondem, czy sceny z Padme i Anakinem w krainie Naboo w ,,Gwiezdnych Wojnach". Willa i jej ogrody zostały udostępnione do zwiedzania przez ostatniego, nieżyjącego już  właściciela - podróżnika, odkrywcę i filantropa Guido Monzino. Majątkiem zarządza obecnie fundacja FAI, dbająca o zachowanie spuścizny w jak najlepszym i oryginalnym duchu.
Do wyboru są dwie drogi, które prowadzą do Willi, lądowa oraz bardziej atrakcyjna widokowo - wodna. Wybraliśmy naprawdę krótką ale jakże urokliwą podróż łodzią. Tylko z perspektywy jeziora można zobaczyć panoramę pięknej zabudowy posiadłości - rzeźb, kolumn, linii brzegowej.






W cenie biletu jest wstęp do ogrodów posiadłości a także oprowadzenie przez przewodnika po samym domu. Piękno ogrodów, tarasów, czyli miejsc gdzie były kręcone sceny do wymienionych przeze mnie filmów pozostawało w pewnym kontraście do samego domu, który wydawał się stosunkowo niewielki i nieco skromy. Jednak to wrażenie było bardzo, ale to bardzo mylące.













Warto pójść za przewodnikiem i posłuchać o historii miejsca a także wejść z nim do każdego budynku w tym do głównego domu. Dopiero wtedy dostaje się pełnię obrazu posiadłości - jego przepychu, wirtuozji urządzenia i wystroju. By zrozumieć sens zaplanowania posiadłości, łącznie z całym rytuałem dotyczącym pielęgnowania ogrodu w tym przycinania drzewa w kształcie parasolki nieodzownym wydaje się posłuchanie o samej postaci Guido Monzino. Był on włoskim podróżnikiem i odkrywcą, który w latach 1955 - 1973 z wyjątkiem Australii podróżował do wielu zakątków Ziemi w tym był członkiem pierwszej włoskiej wyprawy na Mount Everest. Ze słów przewodniczki wynikało, że ze względu na niezbyt dobry ogólny stan zdrowia nie zdobył on jednak samego szczytu i by negatywnie nie wpłynąć na los wyprawy został w obozie u podnóża szczytu. Guido Monzino o ile dobrze zrozumiałem za pracę odkrywcy został nagrodzony tytułem hrabiowskim.




Zwiedzanie domu rozpoczyna się u szczytu posiadłości gdzie znajduje się biblioteka, w której właściciel zgromadził około 4000 książek oraz pomieszczenie dla dużego zbioru przeróżnych map.
Kiedy wkracza się do ,,właściwego" domu można doznać odczucia zatrzymania czasu - każde z pomieszczeń jest urządzone na swój własny sposób oraz ma niespotykane rozwiązania służące swojej funkcji, np. palarnia jest wyłożona specjalnym rodzajem drzewa, który pochłania zapach dymu tytoniowego, kuchnia ma specjalną gablotę sprowadzoną z Niemiec z podpisanym zbiorem sztućców zgodnie z ich przeznaczeniem. Wiele mebli jest unikalnych w swoim rodzaju bądź ze względu na nietypowy kształt bądź materiał użyty do ich budowy. Barek w pokoju wstępnie służącym do przyjmowania gości przez gospodarza ma imitację drzwi w kształcie grzbietów książek, w jednym z pokoi są specjalne gabloty, w których są wystawione rytualne rzeźby i starożytne maski - niektóre z nich pochodzą nawet z czwartego tysiąclecia p.n.e. Jeden z pokoi jest swoistym muzeum podróży jakie odbył Guido Monzino zawierającym stroje, przedmioty czy nawet sanie użyte podczas wyprawy na Biegun Północny.











Pomieszczenia domu kończą się przy lustrze wody co robi dodatkowe estetyczne wrażenie na zwiedzających, zaś dla mnie prawdziwą wisienką wieńczącą tort  był system tajemnych przejść z pięter górnych aż do jeziora. Okna w posiadłości zaplanowano tak by praktycznie każde z nich miało widok na Lago di Como. Warto wspomnieć, że w całej posiadłości jest bardzo dużo obrazów malowanych na szkle. Wg słów przewodniczki malarz posługujący się tą techniką by prawidłowo rozłożyć barwy musi posługiwać się lustrem a zbity obraz zostaje nieodwracalnie zniszczony. Charakterystyczną oprawą źródeł światła są ogromne i cudowne żyrandole w których ,,łzy"  w kształcie owoców są wykonane o ile dobrze zapamiętałem z odmiany kryształu górskiego. Podobno są przez to unikalne i niewyobrażalnie drogie.






Oprowadzenie po posiadłości kończy się w sklepie FAI na parterze. Po dotarciu tam z racji nagłego załamania pogody byliśmy świadkami zupełnie odmiennej wersji tego miejsca. W przeciągu zaledwie kilkunastu minut nad jezioro nadciągnęły burzowe chmury i rozpoczęła się ulewa tak intensywna, że przez pewien czas nie było widać drugiego brzegu jeziora. Ogród i dom z miejsca w którym były kręcone filmy, których sceny podkreślały urokliwość posiadłości zamieniły się w lokację, w której z powodzeniem można byłoby nakręcić Drakulę. Ze względu na utrzymującą się niekorzystną aurę byliśmy zmuszeni do powrotu na parking na piechotę. Droga powrotna prowadząca przez las przy tej pogodzie i odgłosach burzy również robiła jakże odmienne wrażenie. Mimo tego spotykaliśmy grupki ludzi, którzy pozbawieni możliwości dotarcia do Willi drogą wodną nie zrezygnowali z odwiedzin tego mimo wszystko przepięknego miejsca.







Ulewa, która nie chciała ustąpić zmusiła nas do zmiany pierwotnych planów i udania się w kierunku miejscowości nad naszym ,,macierzystym" Lago di Maggiore po stronie Szwajcarii. Jakie atrakcje tam na nas czekały mam nadzieję opisać w następnym poście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

macOS Catalina nie taki dobry?

Tragedia w miejscowości Stresa we Włoszech - runęła kolejka linowa na szczyt Monte Mottarone.

Jak ulepszyć szybko i samemu iMac’a czyli o przejściu na dysk SSD